Dzisiejszy dzień dał nam się we znaki – Maćkowi w szkole, a mnie w pracy. Nie będę wspominać, że sam początek dnia też był nieudany. Poranne humory nie dopisywały. Mamy wczesne popołudnie, przed nami jeszcze sporo wyzwań. Chociażby przygotowanie obiadu. Szykuje się wspólne gotowanie z dzieckiem. Lubię te chwile, tu nigdy nie jest się niczego pewnym na 100%. To właśnie sprawia, że te chwile są wyjątkowe.
Dosłownie uwielbiam te tony mojego Syna: A co dziś zjemy? Jestem głodny! Co mamy dziś do zjedzenia? Dobra, nie ma paniki. Nie pierwszy, nie ostatni raz coś będziemy szykować do jedzenia – wspólne gotowanie kilka razy nam się już zdarzyło.
Spis treści
Houston, we’ve got a problem
Co z tego, gdy chęci są, ale lodówka jest pusta. W zasadzie pusta, bo coś tu w sumie jednak jest. Jest ser pecorino romano. W szafce mamy makaron, a świeżo zmielony pieprz także się znajdzie. Nie ma tragedii. Szykujemy obiad po włosku. Proste, szybkie, smaczne danie – cacio e pepe, czyli makaron z serem i pieprzem. Nie dając małemu Maruderowi zbytniego pola do popisu zaangażowałem go w proces przygotowywania obiadu. Wspólne gotowanie z dzieckiem to okazja nie tylko do zajęcia dla malucha, ale przede wszystkim wspólnie spędzony czas. A tego niestety w tygodniu zawsze brakuje.

Dlaczego akurat cacio e pepe – obiad po włosku? Raz, że nie mieliśmy dużo czasu. A dwa… jestem miłośnikiem Italii. W kilku krajach już byłem i trochę zwiedziłem. Żaden jednak kraj nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak Italia właśnie. Mój Syn wie o tym i podziela ten pogląd. W końcu JUVENTUS to nasz ulubiony klub piłkarski, a PIZZA to ulubiony obiad, na zmianę z makaronem.
Cacio e pepe – co to jest?
To po prostu makaron z serem i pieprzem. Brzmi banalnie? Jasne. A efekt jest zaskakująco pyszny. Maciej próbował tego dania w ostatnie wakacje, które spędzaliśmy właśnie w Italii. Gdy przejedzeni byliśmy już pizzą, zaproponowałem Synowi właśnie pastę. Powiedzmy sobie szczerze, przekonanie go do tego pomysłu nie było proste. Dla pewności nie powiedziałem mu też, że to makaron z pieprzem. Bo przecież nawet by nie spróbował. Dopiero po tym jak zlikwidował całą zawartość talerze, wyjawiłem mu ten sekret składników tego dania. Po powrocie z Italii, Maciek spytał mnie czy kiedyś zrobię mu taki makaron w domu. Jasne, dlaczego nie – odpowiedziałem. Jednak dlaczego nie zaangażować w proces kulinarny także i Jego?

Wspólne gotowanie – wspólny nasz czas
Gotowanie to wspólny czas spędzony w kuchni. Wiadomo, że nie dam Młodemu noża i twardych warzyw do krojenia. Jednak mogę pokazać mu jak zetrzeć ser na tarce i zaangażować w podawanie składników czy nakrywanie do stołu. Dodatkowo, mamy wtedy okazję do rozmowy i nauki. Maciej chłonie jak gąbka historie o pochodzeniu potraw i różne ciekawostki o krajach świata. Zawsze zaskakuje mnie też zadawanymi pytaniami, a udzielanie na nie odpowiedzi staje się coraz trudniejsze.
Dlatego po powrocie z wakacji przygotowałem się i zasięgnąłem wiedzy z lubianego przeze mnie bloga poświęconego Italii: „duecappucci – pociąg do Włoch”. Stamtąd też wziąłem przepis na cacio e pepe. Ale po kolei.
Krótka historia pasty z serem i pieprzem
Cacio e pepe to tylko trzy składniki. Makaron, ser i pieprz. To banalne wręcz połączenie jest jednym z najstarszych włoskich dań. Wymyślone zostało przez biedny lud rzymski i pasterzy. Idąc na wypas owiec na kilka miesięcy, pasterze zabierali ze sobą tylko produkty, które nie mogły się zepsuć. Między innymi właśnie owczy ser – pecorino romano i pieprz, posiadający właściwości rozgrzewające.
W tym miejscu opowieści pozwól, że wtrącę… z ust mojego Dziecka padło pytanie – jak to ser nie zepsuł się przez kilka miesięcy? Przecież w lodówce może zepsuć się szybciej? Hmm.. nie mogłem nie przyznać mu racji. Doszedłem jednak do wniosku, że tłumaczenie w tym momencie jak powstaje pecorino romano nie jest najlepszym pomysłem. Przecież byliśmy głodni jak wilcy. Powiedziałem więc tylko, że po obiedzie pokażę mu film o produkcji serów. Uff… na szczęście dał się przekonać.
Przepis na cacio e pepe
Cacio e pepe – przepis na włoski makaron
Składniki
- 400 g. makaron spaghetti
- 200 g. sera pecorino romano
- 2 czubate łyżki świeżo zmielonego czarnego pieprzu
Sposób wykonania
- Zetrzyj drobno ser. Następnie pieprz utłucz w moździerzu i wymieszaj z serem.
- Ugotuj makaron spaghetti al dente, może być minutę krócej niż zazwyczaj. Przed odcedzeniem makaronu, odlej pół filiżanki gorącej wody, w której gotował się makaron i zostaw do przyrządzenia sosu.
- Odcedzony makaron wrzuć na gorącą patelnie, wlej trochę wody z gotowania i dosyp ser z pieprzem. Natychmiast rozpocznij energiczne mieszanie. Powinno to trwać ok. 1 minuty, aby wszystkie składniki połączyły się.
- Danie jest gotowe, gdy makaron jest oblepiony sosem z sera i pieprzu. Na patelni nie powinny zostawać grudki ani z sera ani nadmiar wody.
Wszystko co trzeba mamy… i co dalej?
Przystąpiliśmy do akcji:
Ścieramy ser…
Maciejowi powierzyłem najważniejsze zadania – starcia sera. Pokazałem mu jak najlepiej trzymać, aby się nie skaleczył. W tym czasie ja gotowałem wodę na makaron i pilnowałem, aby był perfekcyjnie al dente. Przed odcedzeniem makaronu odlałem też pół filiżanki gorącej wody. Bez tego nasz sos by nie wyszedł!
Miażdżymy pieprz…
Po starciu sera, dałem Maciejowi moździerz z ziarenkami pieprzu do rozgniecenia. To zadanie okazało się trochę zbyt trudne, a Syn Mój nie miał wystarczającej siły. Zatem sam dokończyłem to zadanie, a Maciek wymieszał starty ser ze zmielonym pieprzem.
Mieszamy…
Makaron wrzuciłem na głęboką patelnię, dolałem gorącej wody, tej z filiżanki, a Maciek szybko wsypał ser z pieprzem. Teraz to na mnie spoczywała odpowiedzialność za powodzenie naszej akcji. Jak szalony zacząłem mieszać wszystkie składniki, a Młody tylko mnie dopingował „Tata, nie obijaj się, szybciej. Szybciej!”.
Zaczynamy…
Po minucie makaron był już należycie oblepiony przygotowanym przez nas sosem. Maciej wiedział, że jego zadaniem jest przygotowanie talerzy. I to wszystko. Po kilkunastu minutach całe danie było gotowe. Po kolejnych paru nasze brzuchy były pełne, a na buzi Mojego Syna malował się błogi uśmiech.

Dlaczego warto gotować wspólne z dzieckiem
Wspólne gotowanie z dzieckiem to bardzo dobry pomysł. Gdy tylko mogę angażuję Maćka w pomoc w kuchni. Wiadomo, że nie zawsze ma na to ochotę. A raczej przeważnie – nie ma na to ochoty, ale kluczem do sukcesu jest zaciekawienie dziecka tematem. Cierpliwość i wytrwałość. Perswazja, a nie podnoszenie głosu w celu zmuszenia go do zrobienia czegoś, czego od Niego oczekujemy.
Przygotowujemy je na przyszłość, pokazujemy jak prosto i szybko można przygotować smaczny obiad. A wiadomo, że znane od małego dania pamięta się potem przez całe życie. Przecież każdy z nas pamięta co gotowały nasze babcie czy mamy.
Dodatkowo uczymy dziecko o produktach, pokazujemy jak je wykorzystać. To bardzo cenna wiedza. A opowiadając historie powstania jakiegoś dania, poszerzamy jego horyzonty. Znam mojego Syna i wiem, że przy najbliższej okazji opowie o tym swoim kolegom.
Jest wiele portali czy blogów, gdzie w przystępny sposób podano receptury na wyśmienite szybkie dania. Skorzystałem dziś z duecappucci. Następnym razem sięgnę po przepis z innego lubianego przeze mnie bloga.J