TATEE – coś o zwyczajnym ojcostwie

Ojcostwo nie zawsze jest łatwe. Z biegiem lat przekonałem się, że to dużo więcej niż obecność przy dziecku – to codzienna próba zrozumienia drugiego człowieka i, co trudniejsze, siebie samego. TATEE powstało z myślą o ojcach, którzy po prostu chcą być blisko swoich dzieci, bez wielkich haseł i manifestów.

Każdy dzień przynosi nowe wyzwania i lekcje, które uczą nas, jak być lepszymi rodzicami. Czasem były to drobne momenty – rozmowa przed snem, wspólne układanie klocków, czy śmiech przy stole – które przypominały, co w tym wszystkim jest najważniejsze. Dziś to wspólne oglądanie meczy, spieranie się kto lepszy – Real Madryt czy Juventus (odpowiedź jest tu przecież oczywista), czasem także spieranie się o to czy więcej jakości muzycznych wnosi Travis Scott czy Avenged Sevenfold.

Początek bez końca

Bycie ojcem to nie tylko rola, to droga pełna wzlotów i upadków, bez jednej właściwej mapy czy instrukcji. Chodzi o to, by być obecnym – naprawdę obecnym – nawet gdy popełniamy błędy. Bo właśnie w tych chwilach dzieci widzą w nas ludzi, którzy próbują, uczą się i kochają bezwarunkowo.

TATEE.PL to historia pisana z przerwami od 2018 r. Mam wrażenie, że wówczas wszystko wydawało się prostsze, choć ja tego wtedy nie dostrzegałem. Dziś mamy 2025 rok – minęło siedem lat, a życie zmieniło się nie do poznania. Świat pędzi naprzód, technologie, ludzie, relacje – wszystko jest w nieustannym ruchu. Ale w tym wszystkim, co się zmienia, pozostaje coś niezmiennego. Każde słowo, które zapisuję, niesie w sobie tę samą myśl, to samo pytanie, które zadawałem sobie na początku tej drogi: „Co tak naprawdę jest ważne?” I wiecie co? Nadal szukam odpowiedzi. Naprawdę.

Skąd TATEE?

Kiedy mój Syn był mały, mówił do mnie „Tati”. Do dziś brzmi mi to w uszach, mimo że dzieci rosną szybciej niż byśmy chcieli. Nazwa „TATEE” wzięła się właśnie stąd – z dziecięcego języka i kilku prostych słów, które zawsze niosły za sobą coś więcej niż zwykłe „tata”.

„TATEE” to coś więcej niż tylko słowo – to brama do wspomnień, emocji i chwil, które definiują, kim jesteśmy. Jest wyjątkowe, bo niesie w sobie to, co jednostkowe i nie do powtórzenia – naszą własną historię. Każdy ma swoje słowa, gesty czy spojrzenia, które niosą więcej znaczeń, niż możemy opisać. „Tati” było tylko naszym, czymś, co należało do tamtego momentu. Nazwa „TATEE” stała się wyrazem tego, że nawet tak drobny szczegół może być czymś unikalnym, czymś oryginalnym – symbolem bliskości i świata tworzonego wspólnie, na własnych zasadach. Myślę, że to właśnie takie małe rzeczy zapadają w pamięć, przypominają nam, co nas kształtuje, i są mostem, który łączy przeszłość z teraźniejszością.

Cel bloga

Zdecydowałem się pisać, bo sam szukałem kiedyś odpowiedzi na proste pytania: co to znaczy być dobrym ojcem, jak się nie pogubić, jak nie przeoczyć tego, co ważne? Nie znajdziesz tu złotych rad, przepisów ani porad eksperckich. Dzielę się doświadczeniem – sukcesami i porażkami, bo tych drugich przez lata zebrało się sporo.

Staram się patrzeć na ojcostwo przez pryzmat własnych przeżyć: momenty rozmów z dzieckiem, zwykłe codzienne czynności, czasem trudne emocje, które powinny wybrzmieć, a nie być zamiatane pod dywan.

Dla kogo ten blog?

Piszę raczej dla tych ojców, którzy nie szukają cudów, a zwykłej normalności. Dla tych, którzy chcą – choć nie zawsze wychodzi im to najlepiej – być fair wobec siebie i własnych dzieciaków. Wychowanie to nie ideał, tylko codzienna robota, w której czasem się gubię, ale potem i tak znów próbuję. I tak ciągle.

Jeśli czasem myślisz, że nie masz siły, że nie wszystko rozumiesz, albo że popełniasz błąd za błędem – jesteś w dobrym miejscu. Ja też tam byłem i pewnie jeszcze nie raz będę.

Nie mam ambicji, by mówić innym, jak mają żyć. Jeśli jednak moje słowa pomogą Ci zatrzymać się na chwilę i przyjrzeć temu, co dzieje się pomiędzy Tobą a Twoim dzieckiem – to będzie wystarczająco dużo.

Zapraszam do lektury, jeśli tylko masz ochotę.

Tatee – porozmawiajmy o byciu tatą.