Jestem obecny w życiu dziecka

Jaki ojciec, taki syn – wszyscy znamy to powiedzenie. Jest w nim dużo prawdy. Nie da się przecież ukryć, że obecność ojca w życiu dziecka ma ogromne znaczenie tak dla dziecka, jak i dla ojca. Obecność ta ważna także jest dla procesu kształtowania się prawidłowych relacji w rodzinie i generalnie we wszechświecie.

Może nie widać tego od razu, ale w miarę upływu czasu i związanego z nim dorastania, dziecko nieświadomie wykorzystuje to wszystko, co z relacji dziecko – ojciec wynikało i co wywarło na nie konkretny wpływ. Obecny w życiu dziecka ojciec to istotny przyczynek do prawidłowo kształtowanych relacji dziecka w relacji do świata, rówieśników w szkole, kolegów na boisku, nauczycieli i innych autorytetów.

Jaki wpływ ma więź łącząca ojca z synem na relacje tego drugiego z rówieśnikami? Warto to pytanie stawiać. Co więcej – warto poszukać na nie odpowiedzi. Tak? Proszę bardzo.

Z życia wzięte

– Jadę dziś na ściankę. Może pojedziesz ze mną? – zwróciłem się do mojego Syna, mając nadzieję, że uda mi się zarazić go pasją wspinania się po górach. Było zimno, było ślisko, więc wysokie góry nie wchodziły w rachubę. Pozostała ściana wspinaczkowa.

– Eeee, chyba nieeee chcę. Z resztą i tak chyba nie dałbym rady, bo jestem za mały – stwierdził Maciek, ale widać było, że z tym brakiem chęci to nie do końca jest tak, jak mówił. – Ale nie chcesz, bo Ci się taka zabawa nie podoba, czy nie chcesz, bo się czegoś boisz? – w sposób charakterystyczny dla zawodu, jaki wykonuję, konsekwentnie dopytywałem. – Nie chcę i już – mój Syn asertywnie uciął rozmowę. Wziął ostatni kęs kanapki, wstał od stołu i skierował się w stronę swojego pokoju.

– A może chciałbyś chociaż popatrzeć, jak ja to robię? Pomógłbyś mi w rozkładaniu sprzętu, wiązaniu liny, zrobiłbyś mi jakieś zdjęcie, jak będę na górze. Co Ty na to? – zawołałem, widząc jak powoli zamykał za sobą drzwi. – I nie będę musiał się wspinać? – dobiegł do moich uszu głos z pokoju. – Nie będziesz musiał, ale w każdej chwili, gdy tylko zechcesz będziesz mógł spróbować. Gdybyś oczywiście zmienił zdanie – głosem pełnym zrozumienia i wsparcia zapewniłem Maćka, że do niczego nie będę go zmuszał. – Dobra. No, to mogę popatrzeć – odpowiedział wychylając głowę zza drzwi. Gdy to mówił, dostrzegłem w jego oczach tę samą iskrę ciekawości, którą i ja niejednokrotnie miewałem. 

Dobry ojciec – obecny nie tylko w domu

Ojciec, który nie tylko jest obecny w domu, ale przede wszystkim jest obecny w życiu swojego dziecka, ale tak totalnie i na serio, stanowi niesamowitą siłę i źródło nieocenionego wsparcia w procesie coraz śmielszego stawiania kroków przez dziecko na drodze ku dorosłości.

Nie mam co prawda w tym zakresie żadnych statystyk, ale wydaje mi się, a w zasadzie tego jestem pewien, bo przykład biorę z własnego życia, że dziecko, które wie, że zawsze może liczyć na swojego tatę, dużo rzadziej rezygnować będzie z tego, co trudne, skomplikowane i wymagające. Nie podda się tak łatwo i znajdzie w sobie siłę, gdy pojawią się trudne do przezwyciężenia przeszkody. Nawet wtedy, gdy poczuje strach, szybciej go pokona, wiedząc, że nie jest w tym wszystkim samo. Obecny w życiu swojego dziecka ojciec daje swemu dziecku mocny impuls do działania. Prawdziwa obecność jest jak ta lina asekuracyjna, którą znamy z zajęć wspinaczkowych.

Obecność ojca w życiu syna – wygląda jak zarządzanie z tylnego siedzenia. Nieprawda. To asekuracja.

Ważna jest dla mnie świadomość, że mój Syn zwraca uwagę nie tylko na to, jak sam jest traktowany, ale jak traktuję innych ludzi. Jak się do nich odnoszę, co do nich i o nich mówię. No i w jaki sposób to robię. Czy to w sklepie, czy za kierownicą, czy też podczas spotkania ze znajomymi w domu czy kawiarni. Mały umysł chłopca, jak czarna skrzynka wszystko to skrzętnie rejestruje, by potem wykorzystać to w swoich spotkaniach z rówieśnikami. Bywa, że cytuje moje powiedzenia – co miłe, choć niestety nie zawsze napawa mnie dumą. Naprawdę trzeba być bardzo ostrożnym i uważać co i jak się mówi. Cytaty to jedno, mój Syn często również kopiuje moje zachowania. 

Szczodry, pomocny, życzliwy, współczujący, trzymającym się zasad, słowny, uczciwy i pewny siebie ojciec, to wspaniały nauczyciel dla adepta w szkole życia. 

Świadomy ojciec – mądry mistrz w szkole życia

Ciepły i opiekuńczy ojciec, jak mądry mistrz przekazuje synowi bezcenne wartości, potrzebne do tworzenia udanych relacji z innymi. Nie musi go nawet tego uczyć, by już wkrótce usłyszeć, że jego dziecko, tak jak on, jest wspaniałomyślne i życzliwe wobec swoich kolegów w szkole. Z szacunkiem odnosi się do swoich przełożonych, np. w szkole, na zajęciach muzyki.

Nieustannie szukam chwili spokoju, gdzie będę mógł przekazać co widzę i jak rozumiem.

Pozytywnie nastawiony do innych tata, daje przykład synowi, który dzięki takiemu samemu nastawieniu, dużo częściej jest akceptowany przez rówieśników. A jeśli okaże się, że mimo to, znajdą się tacy, którzy spróbują go odtrącić,  chłopak czując się pewnie i wiedząc, że ma w ojcu oparcie i zrozumienie, nie da się zepchnąć na boczny tor. W razie potrzeby, na pewno będzie wiedział, jak mądrze i pokojowo, bronić swoich racji i  pozycji w grupie. 

Kochający ojciec – obecny w życiu swojego dziecka

Prawdziwy ojciec, a przy tym mądry, kochający, wyrozumiały, wcale nie musi być doskonały. Naprawdę najważniejsze jest, aby był obecny.

– Wiesz tato, dzięki, że mnie wyciągnąłeś na tą ściankę. Ja po prostu na początku nie wierzyłem, że też tak mogę. Jesteś duży i silny, a ja mały i słaby. Ale jak jechałeś się powspinać, to trochę ci pozazdrościłem i chciałem to robić tak jak ty. Nie doszedłem do końca ściany, ale i tak cieszę się, że wszedłem tak wysoko. Widziałeś? – Ha! Mowa! No jasne, że tak. Klasa. Cały czas Cię asekurowałem. Powiedz, co Cię przekonało, żeby w końcu spróbować? – zapytałem, bo nigdy do tej pory o tym nie rozmawialiśmy.

– To, że mnie wspierałeś i we mnie wierzyłeś, i ciągle powtarzałeś, że dam radę. Bo przecież gdyby poszło coś nie tak, to w razie czego pomógłbyś mi prawda? No i pomagałeś trzymając mnie na linie, gdy się poślizgnąłem na ściance – z radością w głosie odpowiedział mój Syn.

– A wiesz, – mówił dalej – opowiadałem dziś kolegom, jak się w sobotę wspinałem. I że wyszedłem aż do połowy tej ściany, a za tydzień na pewno wyjdę na samą górę, bo codziennie razem z tobą ćwiczymy ręce, żeby były mocniejsze – niemal na jednym oddechu wyrzucił z siebie dobre wieści Maciej, gdy tylko wsiadł do samochodu w drodze powrotnej ze szkoły.

Zawsze wiedziałem, że dasz sobie radę. I nie tylko tam na ściance, bo jesteś silny, odważny i nie poddajesz się tak łatwo. Jak czegoś bardzo chcesz, to próbujesz, aż ci się uda – podzieliłem się swoją dumą z Syna.

Zdobyliśmy górę. Jesteś silny i odważny. Wierzę w Ciebie

– A wiesz tato? Stasiek śmiał się ze mnie, jak mu powiedziałem, że za pierwszym razem odpadłem ze ścianki, bo uchwyt wyślizgnął mi się z ręki. No i że drugim razem też, i trzecim. Mówił, że jestem słabeusz, bo on na pewno za pierwszym razem wyszedłby na samą górę. – A był kiedyś na ściance? – zapytałem. – Nie był, ale mówi, że na pewno by wyszedł i ani razu by nie odpadł – odpowiedział Maciuś. – I co zrobiłeś? – Powiedziałem mu, że nie ten jest naprawdę silny, kto nigdy się nie przewraca i nie upada, tylko ten, kto za każdym razem się podnosi, idzie dalej i próbuje zrobić to, co nie udało mu się wcześniej. – Aha! „Nauka nie poszła w las” – moje słowa. Mój Syn. Moja szkoła. Normalnie prawie zacytował to, co wielokrotnie Mu mówiłem. Rozpierała mnie duma, że mam tak mądrego Syna.

Cieszyłem się też, że nie zrezygnowałem z pomysłu, by podzielić się z Nim moją pasją do wysokości. Na razie jesteśmy na etapie obrabiania gór i ścianek wspinaczkowych. Na samolot przyjdzie jeszcze czas. Mam nadzieję. 

Obecny w życiu dziecka ojciec. Mądra i świadoma jego obecność z pewnością procentować będzie w obecnym i dorosłym życiu syna. Nie da się tego niczym zastąpić. Żadna książka, żaden nauczyciel, nie przekaże tej mądrości tak, jak zrobi to kochający ojciec.

Proszę poczekaj...
Podobne wpisy