Nauka a nauczka, czyli różnice między karą dla dziecka a konsekwencją

Każdy z nas popełnia błędy. Każdy bez wyjątku. Jeśli chodzi o dzieci, ich błędy wynikają zazwyczaj z niewiedzy, niedoświadczenia, nieświadomości i tego, że nie mają w sobie jeszcze zdolności przewidywania następstw swoich zachowań, a więc dokładnie tego, czego my – dorośli – już jesteśmy nauczeni. Błędów, niestety nie da się uniknąć, są one bowiem oczywistą koleją rzeczy w procesie rozwoju każdego człowieka. Dlaczego więc nie szukać naturalnych sposobów na radzenie sobie z błędami? Kara dla dziecka, w ogóle karanie zdecydowanie do nich nie należą!

Czym jest kara dla dziecka?

Karanie dziecka za przewinienia. Jakież to wydaje się naturalne, prawda? W końcu każdy musi odpokutować za swoje błędy w taki czy inny sposób, a i najlepiej, jeśli jeszcze czegoś się przy tym nauczy. Masz karę za to czy tamto, albo: dostaniesz za karę czy też: za karę nie dostaniesz… To hasła, które od razu wywołują wielkie, szklące oczy i… strach. Obawę o to, jak dotkliwa będzie owa kara i jak dużo się na niej straci. Tu już nie chodzi wyłącznie o pozbawienie naszego dziecka przyjemności korzystania np. ze smartfona przez okres 12 godzin.

Kara nie uchroni dziecka przed popełnieniem błędów

A tymczasem trzeba podkreślić, że kara dla dziecka w żadnym stopniu nie uchroni go przed popełnieniem kolejnych błędów, nawet tych samych. Jeśli nie wytłumaczymy, dlaczego konkretne zachowanie naszego dzieciaka uznawane jest za nieodpowiednie, dlaczego wydarzyło się coś niedobrego – dziecko tego po prostu samo nie zrozumie. To, że w konsekwencji zostanie ukarane, sprawi tylko tyle, że w istocie zastanowi się następnym razem przez zrobieniem czegoś złego, ale tylko dlatego, że… będzie się bało kary, a nie dlatego, że jakąś czynność uzna za złą samą w sobie. 

To kara, a nie niewłaściwe zachowanie będą złe. Oczywiście kara może działać jak hamulec, ale niczego nie nauczy, wskaże bowiem tylko na tymczasowe odebranie jakiegoś przywileju, jakiejś korzyści. Będzie więc nauczką, a osobiście nie znam nikogo, kto pozytywnie kojarzy słowo „nauczka”

Boję się, więc nie działam – taki jest mechanizm kary dla dziecka

Dlaczego dzieci boją się coś zrobić? To proste – bo rodzice będą źli, bo dostanie karę… Ja czasem słyszę taki zarzut pod swoim adresem. Niestety! A Ty? Wiesz o czym mówię?

Nasze dzieciaki w systemie wymierzanych im kar dla dobra sprawy nie nabywają doświadczenia, praktycznej wiedzy, że ich zachowanie ciągnie za sobą szereg zdarzeń, które mogą wywoływać przykre efekty. Uczone są raczej sztucznego hamowania, działania opartego na prostych instynktach budzonych strachem, a nie poznania związku przyczynowo–skutkowego – odpowiedzialności, ergo ponoszenia konsekwencji swoich czynów.

A przecież u podstaw zastosowania kary jako takiej leży troska rodzica o to, aby nasze dziecko nie powtarzało zachowań, które w naszej – rodziców ocenie – nie są właściwe.

Nauka odpowiedzialności, czyli dlaczego konsekwencje są ważniejsze od kar?

Konsekwencja. To taka swoista lekcja, z której wynosi się więcej nauki niż z jakakolwiek wymierzonej i zastosowanej kary. Podkreślę to – nauki, a nie nauczki. Nawet, jeśli jest gorzka i trudna, nauka zawsze zostaje w głowie, uczy, a co najważniejsze – kształtuje świadomość i doświadczenie u naszego dziecka. Konsekwencje zawsze są następstwem jakichś czynów, dobrych albo złych, naturalnym, a nie wymuszonym, tak jak np. kara.

Działanie albo zaniechanie działania w życiu rodzi określone konsekwencje 

Popełniając błąd w wyniku działania bądź zaniechania winniśmy raczej dociekać jakie stan ten zrodzi konsekwencje. Tu jawi się rola nadopiekuńczego rodzica, który mniej czy bardziej znając życie, chce swojego dzieciaka wyręczyć, przewidzieć i odpowiednio, wcześniej zareagować, chce swoje dziecko ochronić, odwodząc go od określonego działania. Ja to naprawdę rozumiem, bo niestety działam podobnie. Napiszę to wprost: mam dokładnie tak samo! Widząc, że dziecko nagminnie działa w określony sposób daje się mu nauczkę, aby nie więcej nie szło tą drogą. Raz, drugi piąty, dziesiąty. Czy to właściwy sposób działania? Czy takie działanie przyniesie oczekiwaną korzyść wychowawczą dla mojego Dziecka? Mam poważne wątpliwości.

Wszyscy uczymy się na błędach

Podczas, gdy konsekwencją popełnienia błędów winna być nauka na nich, tj. jest wzięcie na siebie odpowiedzialności za to, co się zrobiło, to dla dziecka może być to czasem dużo trudniejsze do zniesienia niż kara, która przecież przeminie i już… 

Dlaczego dorośli nie dostają lub nie dają sobie kar? Bo rozumieją, bo potrafią przewidywać, bo są świadomi. Nie chroni ich to przed popełnianiem błędów, to oczywiste. Ale z doświadczenia wiedzą, że ich następstwa mogą być trudniejsze niż „5 minut w kącie”. Gdyby np. zawalenie jakiegoś terminu w pracy wiązało się jedynie z trudnę przeprawą z szefem albo groziło za to tygodniowy szlaban na NETFLIX… nie sądzisz, że życie byłoby piękne!

Wyciąganie konsekwencji wobec dziecka, czyli jak nie dawać kar, a uczyć życia

Dawanie dziecku kar wcale nie oznacza trzymania dyscypliny, przeciwnie – stawia rodzica w pozycji egzekutora, a nie mentora. To trochę tak, jak z tym „nie, bo nie!”. Pamiętasz ten artykuł

Czego uczy kara dla dziecka?

Dosłownie niczego. Są trochę jak przemoc, którą, jak wiadomo, nic się nie naprawi i która niczego nie uczy, ale wzbudza strach i zostawia rany. A chyba nie o to chodzi, prawda…? 

Czego uczą konsekwencje?

Uczą tego, że każde przewinienie ma swoje następstwa, bardziej lub mniej dotkliwe, które – jeśli wzbudzają obawy – to tylko w wyniku własnych działań. 

No dobra, ale jak tu spokojnie podejść do sprawy, gdy Syn popchnął specjalnie kolegę na ścianę, a Córka złośliwie obgadała koleżankę? To brzmi niefajnie… Ale w czym pomoże tu kara? Będzie niczym w porównaniu do tego, że znajomi zaczną się odwracać, bo nikt nie lubi agresywnych i złośliwych osób.

Szlaban na PS, komputer czy tablet to też żadna kara za złe oceny. Na pewno nie zmotywuje do nauki, raczej będzie wymuszać określone zachowania. O ile zatem niektórzy dorośli radzą sobie z presją, o tyle na dzieciach nigdy nie odbija się ona pozytywnie.

Ale jeśli porozmawia się z dzieckiem o tym, że nie dość, że musi teraz zmarnować czas na poprawę ocen, zamiast korzystać z wolnego czasu, to jeszcze może sobie narobić problemów na przyszłość. Odmowa dziecku zabawy w takich okolicznościach nie będzie karą pod warunkiem, że będzie temu towarzyszyła odpowiednia komunikacja: Zobacz, gdybyś poświęcił wcześniej odpowiednią ilość czasu na naukę, dziś miałbyś wolne. Teraz niestety trzeba to nadrobić i znowu się uczyć. Jeśli zaniedbasz naukę teraz, później możesz mieć ciągle pod górkę i narobić sobie więcej problemów. To jest Twój wybór? Co o tym myślisz? Jest duża szansa, że dziecko nie będzie chciało kolejny raz doprowadzić do takiej sytuacji. I tak trzeba uświadamiać, pomagać dziecku wyciągnąć konsekwencje, czyli lekcję z jego zachowania, pomagać mu przewidywać i tłumaczyć, jakie są następstwa niektórych działań. Musimy ze sobą rozmawiać, bez emocji i niepotrzebnego krzyku. To nigdy nie przyniesie oczekiwanego efektu.

Pomóżmy naszym dzieciakom zrozumieć ich zachowanie

Jak widać, konsekwencje wcale nie oznaczają bezstresowego wychowania. Nie są pobłażaniem! Bynajmniej. Pomagają dziecku zrozumieć mechanizm postępowania, co może sprawić, że następnym razem zastanowi się dwa razy, zanim coś zrobi. Będzie miało świadomość, że efekty jego działań mogą być dotkliwe. To będzie dla niego nauka, a nie nauczka.

Błędy dziecka trzeba akceptować, ba, trzeba pozwolić, by również miały swoje miejsce. Przypomninam sobie, że sam popełniałem błędy. Nikt nie jest wolny od ich popełniania w dzieciństwie. Jednak to, w jaki sposób my – rodzice – sobie z nimi radzimy i jak pomagamy radzić sobie z nimi naszym Dzieciakom, może pomóc przekuć je w lekcje, czasem trudne, ale ważne w perspektywie nie tylko dziecięcego, ale przede wszystkim dorosłego, przyszłego ich życia. Każda porażka może prowadzić do zwycięstwa, ale wszystko zależy od tego, jaką bronią się wojuje.  

Proszę poczekaj...
Podobne wpisy